wtorek, 28 stycznia 2014

 
Nie ma takiej siły, która zmusiłaby mnie do pozowania na mrozie! Nie ma takiej siły, która sprawiłaby, że wystoję na śniegu dłużej niż jest to konieczne! Dlatego zostawiam Was z mixem zdjęć. Dopóki mróz nie ustąpi, nowości w mojej szafie będą musiały poczekać na swój debiut :)
 
 
Absolutnie zjawiskowy kobalt to mój must have na kolejny sezon
 
 
 
 
Już nie pamiętam kiedy tyle uśmiechałam się nad książką
Maciej Stuhr "W krzywym zwierciadle"
 
 
Przyjaciel
 
 
Smakuj życie :)
 
 
 Essie - faworyt w kategorii najlepszy lakier do paznokci :)
płaszcz - Pull&Bear / bluza - Sinsay
 
 
Domowe inspiracje
 
 
zamknij oczy
oczyść swoje serce
odpuść sobie
 
 
...
 
 
B&W
torba - Zara / pędzel - Hakuro H50 / bluza - Paprocki&Brzozowski
 
 
Sushi Maniac czyli weekend bez sushi - weekend stracony :)
 
 
Pasta z awokado do kanapek, grzanek albo jako dip do drobnych przekąsek :)
1. Dojrzały owoc awokado przekrój na dwie połówki
2. Wydrąż łyżeczką miąższ, pestkę i skórę wyrzuć
3. Miąższ włóż do miseczki, widelcem rozgnieć go na gładką masę
4. Dodaj pokrojony pomidor i wyciśnięty ząbek czosnku
5. Do smaku dodaj sól i pieprz
SMACZNEGO!!!
 
 
 
 
Lublin nocą
 
 
 

sobota, 25 stycznia 2014

 Jakiś czas temu pokazałam Wam kilka nowości ,które ostatnio miałam przyjemność testować. Wszyscy zainteresowani ,którzy przegapili tamten wpis mogą to nadrobić tutaj :) Dziś dalszy ciąg tamtego wpisu w całości poświęcony marce The Body Shop.
 
Jeśli w moim przypadku można mówić o uzależnieniu od jakiejś firmy to na pewno będzie to The Body Shop. Najlepsze jest jednak to ,że sama nigdy nic z tej firmy sobie nie kupiłam - wszystkie produkty zawdzięczam Kasi - wiem ,niezła ze mnie Szczęściara!!!
 
Ale do rzeczy :)
Produkty z The Body Shop to bezapelacyjni faworyci w kategorii "pielęgnacja ciała". Moja łazienka zdominowana jest przez kosmetyki z The Body Shop ,jestem absolutną maniaczką tej marki od wielu ,wielu lat. Nie znalazłam jak do tej pory piękniej pachnących balsamów, żeli pod prysznic czy mydeł itp. 7 produktów (powyżej) z najnowszej linii HONEYMANIA już czeka na przetestowanie.
 
 
Winna brzoskwinka to kolejne produkty z The Body Shop - żel pod prysznic, masło i scrub do ciała. Bezskutecznie próbowałam oprzeć się temu zapachowi i pomimo rozpoczętych kilku innych balsamów, to właśnie ten, jest aktualnie najczęściej przez mnie używanym. Masło jest przyjemnej, gęstej konsystencji, dobrze się rozprowadza, szybko się wchłania, nie pozostawia tłustego filmu, na długo nawilża skórę.
Nie wiem jak Wy, ale ja lubię mieć taki sam żel pod prysznic jak i balsam ,którym po kąpieli zastosuje na ciało...jeśli wcześniej z tej samej serii mogłam jeszcze użyć peelingu tym bardziej mnie to cieszy. Zapach utrzymuje się wtedy lepiej i dłużej na naszej skórze.
Jeśli odstraszają Was wysokie ceny maseł z The Body Shop musicie wiedzieć, że są one bardzo wydajne i starczą na długi czas.
 
 
Zestaw The Body Shop Cocoa Butter (masło kakaowe) - kolejny zapach do przetestowania bo produkt, sam w sobie, jest już mi dobrze znany od lat. Cudowna konsystencja kremów pod prysznic + ziarnisty peeling = idealnie gładka skóra ciała :)
 
 
The Body Shop Pink Grapefruit - myślę, że w kategorii na ulubiony zapach ten zająłby bardzo wysoką lokatę...jeśli w ogóle nie byłby numerem 1!
Jeśli, tak jak ja, jesteście maniakami nawilżonych dłoni ,małe opakowania balsamów (50ml) możecie wrzucić do torebki i śmiało używać go jako kremu do rąk :)
 
 
Jeśli nagle w środku lata zapragnę na chwilę ,zmysłowo przenieść się w klimat świąt Bożego Narodzenia na pewno sięgnę po ten właśnie zestaw. Magiczne, imbirowe, ciasteczkowe kosmetyki zamknięte w blaszanym pudełeczku pachną tak przepysznie, że aż chciałoby się je zjeść :)
 

A może macie ochotę przenieść się do ogrodu pełnego kwiatów? Jeśli tak, koniecznie wypróbujcie żel pod prysznic o zapachu kwiatów Moringa - doskonały!!!
 
 A teraz pora na kilka gorzkich słów :( Wszyscy którzy choć troszkę interesują się tym co mają w składzie kosmetyki mogą czuć się mocno zawiedzeni składem maseł z The Body Shop - no cóż...najdelikatniej mówiąc mogłoby być lepiej :(
Najważniejsze jest jednak to, że produkty z The Body Shop nie są testowane na zwierzętach ,pamiętajmy aby zawsze zwracać uwagę na to czy taka informacja znajduje się na kosmetykach, które kupujemy!

Inne produkty z The Body Shop możecie znaleźć tutaj :)

wtorek, 21 stycznia 2014

 
 
Jak co roku zima zaskoczyła nie tylko drogowców ale i mnie :) I choćbym obejrzała wszystkie możliwe prognozy pogody, zapowiadające atak zimy, rano kiedy pojawia się śnieg, zawsze przecieram oczy ze zdumienia! I nagle, jak na złość, mam wtedy ochotę na obcasy, rajstopki, spódniczkę - cóż, taka już moja, kobieca natura.
Zestaw dzisiejszy więc typowo "nie zimowy", raczej dla tych, którzy poruszają się samochodem bo wystać w botkach na mrozie to raczej się nie da. Żeby nie było zbyt smutno i mrocznie czerń ożywiłam dodatkami w kolorze pudrowego różu. No i żeby było bardziej kobieco wskoczyłam w  spódnicę z koła z hitowej, pikowanej tkaniny.
Jeszcze kilka lat temu pikowane były tylko kurtki na zimę i torebki Chanel. Dziś ozdabiamy w ten sposób: bluzy, płaszcze, spódnice, rękawiczki, buty a nawet sukienki. Jeśli masz ochotę na pikowany total look nie wahaj się ani przez chwilę!!!
Mało z Was pewnie wie, jak daleko sięgają początki pikowanej tkaniny?
Otóż, szukając źródeł inspiracji trendu, zauważamy wpływ lat 90. już XV wieku! Właśnie wtedy znany malarz Dürer narysował węgierskiego łucznika w pikowanym kaftanie za kolana i tak rozpoczęło się zainteresowanie tym motywem.
 
foto by Endriu
 
czapka, komin, torebka - I am / kurtka - Mango / spódnica, rękawiczki - Solar / botki - Blanco



piątek, 17 stycznia 2014

 
 

Dziś na blogu wyjątkowy, bardzo osobisty wpis.
Opowiem Wam krótką historię z życia mojej siostry ale nie Kasi bo ją już znacie...historię mojej drugiej SIOSTRY, 33-letniej EWY.
 
Ewa to młoda, pełna radości i uśmiechu osoba, której początek 2013 roku całkowicie odmienił życie. Z aktywnej i szczęśliwej dziewczyny powoli zaczęło uchodzić życie, kiedy wykryto u niej guzy mózgu. Po ciężkiej operacji, którą sami lekarze nazwali CUDEM, Ewa podjęła ciężką i żmudną rehabilitację, która trwa do dziś. Aby w pełni wykorzystać możliwości współczesnej medycyny i dać Ewie nadzieję na powrót do życia sprzed choroby potrzebna jest każda złotówka, którą moglibyśmy poświęcić na jej rehabilitację. Oddając swój 1 %, właśnie Ewie, dajesz jej coś więcej niż tylko pieniądzedajesz jej nadzieję na to, że kiedyś stanie o własnych nogach.
Dziękuje
Przekazanie 1% podatku jest wyjątkowo proste!
 
Wystarczy tylko, że wpiszecie nr KRS 0000 106 416 z adnotacją
 
Ewa Bartkiewicz

 
Można również przekazać darowizną poprzez wpłatę na konto Fundacji Fuga Mundi nr 94 1240 2382 1111 0010 4409 1986, koniecznie z dopiskiem
darowizna dla Ewy Bartkiewicz
 
 
Jeśli zastanawiacie się komu przekazać swój 1% gorąco zachęcam do przekazania go na rehabilitację dla mojej siostry :)

Na Facebook'u znajdziecie również baner ,który możecie udostępniać na swoich profilach :)

środa, 15 stycznia 2014

 
 
Dziś przychodzę do Was z kosmetycznymi nowościami i kilkoma moimi ulubieńcami. Ostatnio, głównie za sprawą świąt i przyjazdu Kasi z Londynu wzbogaciłam się o parę nowości, które w najbliższym czasie będę testować lub już testowałam i śmiało mogę je Wam polecić.
Kosmetyków nazbierało się jednak aż tyle, że ten post postanowiłam podzielić na kilka mniejszych i nie wszystko zaprezentuję Wam za jednym razem:)

Zacznę od perfum, bo one cieszą mnie najbardziej i jak sami się za chwilę przekonacie nie będę przez najbliższy czas mogła narzekać na ich brak:)
Żaden z zapachów nie jest dla mnie nowością, ponieważ wcześniej miałam już możliwość ich testowania.

Na pierwszy ogień idzie powyższy, przepiękny zapach Dior, Miss Dior
Nuty zapachowe
nuta głowy: liście truskawki, zielona mandarynka
nuta serca: fiołek, karmelowy popcorn, poziomkowy sorbet, różowy jaśmin
nuta bazy: świeża paczula, krystaliczne piżmo
Niezwykle świeży, dziewczęcy, pełen energii i młodzieńczości zapach urzekł mnie od pierwszej chwili, gdy go poczułam. Bezapelacyjnie jeden z tych zapachów, który pozostanie ze mną na dłużej. Na każdą porę roku.
Cena za 50ml w drogerii Douglas 319 zł.
 
 
Jeśli kiedyś stworzę notatkę o wszystkich moich zapachach bezapelacyjnie nr jeden będą te od Chanel. Mówcie, co chcecie, ale spróbowałam już wiele zapachów i większość poza Chanel, Dior czy Gucci niestety nie miała nic wspólnego z trwałością!!! Wiele zapachów urzekło mnie i zdecydowałam się na ich zakup, jednak tylko rzeczy spryskane Chanel (np. Coco Mademoiselle czy Chanel Chance) pachniały nie tylko na mnie przez kilka godzin, ale jeszcze wiele dni na rzeczach w mojej szafie.

Kolejny zapach, który już znam - tym razem jednak w nowej odsłonie Chanel,COCO Mademoiselle. Tym razem mogę go ze sobą zabrać wszędzie w wygodnej perfumetce, idealnie pasującej do torebki. Wymienne buteleczki sprawiają, że ten śliczny gadżet będzie mi służył przez lata. Sexowny, kobiecy, śmiały, zdecydowany, nowoczesny - tak go czuję. Mogę go stosować cały rok. Mając go na sobie usłyszałam "Pachniesz kobietą luksusową " i był to komplement usłyszany od innej kobiety.
Nuty zapachowe: pomarańcza, bergamotka, jaśmin, róża, paczula
Aktualnie to mój nr 1... no może na równi z Chanel Chance:)
 
 
J'adore Dior, czyli klasyka, elegancja i wyrafinowanie zamknięte w przepięknej buteleczce, której kształt mnie osobiście przywodzi na myśl Wieżę Eiffla w Paryżu. Historia powstania butelki opiera się jednak na kobiecych kształtach a złota szyjka to inspiracja masajskimi naszyjnikami.
Nuty zapachowe:
nuta głowy: bergamota, melon, brzoskwinia, gruszka
nuta serca: frezja, konwalia, róża, fiołek
nuta bazy: cedr, drzewo sandałowe, wanilia, piżmo
Zapach idealny, gdy mamy ochotę poczuć się wyjątkowo. Kojarzy mi się z moją mamą, która jest największa fanką tego zapachu, jaką znam i posiada chyba wszystko, co możliwe z tej linii. Nie znam kobiety, która pozostałaby obojętna na ten zapach, nie znam kobiety, która nie znałaby tego zapachu:)
Uwodzi, uwierzcie mi na słowo:)
Ja po prostu J'adore - J'adore (z francuskiego KOCHAM:)
Cena 249 zł za 30 ml
 
 
Paleta do makijażu Dior Color Desinger, ciężko jest mi powiedzieć czy ta paleta jest do kupienia w Polsce. Próbowałam wyszukać ją w internetowym sklepie Douglas i na stronie Sephory - niestety bezskutecznie:(
Niezwykle śliczny dodatek na naszą toaletkę zawierający dwa "piętra" kosmetyków do makijażu. Znajdziemy tu m.in. cienie, tusz do rzęs (Dior Show - polecam jeden z moich ulubieńców), błyszczyki, bazę, podkład, kredki do oczu itp. Jednym słowem wszystko to, czego potrzebujemy alby wykonać makijaż:)
 
 
Dokładnie pamiętam jak pond 5 lat temu dostałam od mamy pierwszy błyszczyk Diora Addict Gloss  - było to na chwilę przed moim ślubem. Pozostaję mu wierna do dziś  - oczywiście tej pierwszej, kultowej już wersji (jakiś czas temu pojawiła się unowocześniona wersja Addict Ultra Gloss i Addict Plastic Gloss, ale to już absolutnie nie moja bajka kolorystyczna). Z tego, co pamiętam ta linia to 12 błyszczyków, z czego co najmniej 6 absolutnie mi pasuje. W swoim składzie posiada on kwas hialuronowy i delikatne drobinki, które niesamowicie świecą się na ustach, dodatkowo dobrze nawilża. Wada - niestety jest mało wydajny:, (  Ponieważ ostatnio bardzo często piszecie do mnie, co mam na ustach, teraz mogę odpowiedzieć, że pewnie w najbliższym czasie właśnie on będzie moim nr 1 Dior Addict Gloss nr 013 Etoilee. Cena 129 zł.
 
 
Helena Rubinstein, Lash Queen Mascara Waterproof to pierwszy tusz do rzęs tej marki, który mam okazję testować. Niestety nie było okazji sprawdzić go w warunkach "wodnych”, ale czytając opinie na wizażu podobno radzi sobie doskonale, nie krusząc się i nie rozmazując, nawet po całym dniu na plaży czy pobycie na basenie. Cena tego produktu wacha się od 110zł do 130 zł. Wart przetestowania, piękny wizualnie. Jednak dla mnie niekwestionowanym nr 1 w tym roku jest tusz Mac Plush Lash.
 
 
Kolejnym prezentem znalezionym pod choinką jest róż / puder brązujący  extra rozświetlenie Collistar, Terra - Fard Extra Luce nr 3. Może być używany, jako róż na policzki oraz jako puder brązujący na twarz i dekolt. Kolorystyka jak dla mnie typowo wakacyjna, jesienią i zimą stawiam na odcienie różu, więc ten musi poczekać. Pozostawiam go na cieplejsze miesiące, będzie idealny do podkreślenia wakacyjnej opalenizny. Cena 115zł.
 
 
Jestem fanką krótkich paznokci, pomalowanych w intensywnych kolorach. Najlepiej czuję się, gdy moje paznokcie u rąk pomalowane są na czerwono bądź czarno. Delikatne kolory wybieram niezwykle rzadko, ale oczywiście zdarzają się i takie:) Do tej pory pozostawałam wierna lakierom z Inglota i Essie (rewelacja),  ale skusiłam się na Lasting Color PUPA i nie mogę narzekać. Lakier ten dobrze utrzymuje się na paznokciach a precyzyjna, niewielka szczoteczka pozwala w łatwy i szybki sposób umalować paznokcie. Warty ceny - 25zl.
 
 
L'OCCITANE
EN PROVENCE
 

To wyjątkowe pudełko zawierające 7 produktów + kosmetyczkę dostałam w prezencie od Kasi. Firma L'OCCITANE EN PROVANCE jest mało znana w naszym kraju, a miejsc gdzie możemy dostać te kosmetyki jest niewiele. Mamy jednak do dyspozycji stronę internetową, na której zainteresowani mogą zakupić rzeczy znajdujące się w moim pudełku oraz bliżej poznać tę markę.
L'OCCITANE EN PROVANCE  KLIK
W moim pudełku znajdują się:
Płyn do kąpieli Lawenda
Nawilżające Mydło Shea - Mleko
Krem do Rąk Masło Shea
Żel pod prysznic Pivonie Flora
Krem na dzień
Mleczko do ciała
Olejek pod prysznic,
Kilka z tych produktów już przetestowałam i muszę przyznać jestem zachwycona nawilżeniem, jakie dał mi krem do rąk, zapachem, jaki otulił moje ciało po kąpieli w lawendowym płynie i aksamitną skóra, jaką miałam po zastosowaniu mydełka shea.
Jeśli jeszcze nigdy nie miałyście okazji wypróbować produktów tej marki gorąco zachęcam do skorzystania, wyborny zapach unoszący się w łazience zabierze Was na chwilę do pachnącej Prowansji.
 
 
 

 
© 2013. Design by - Angelika Jaroniak